wtorek, 30 czerwca 2015

Wakacje rozpoczęte! :D :D

Witajcie kochani! Przepraszam, że dopiero teraz piszę pierwszego wakacyjnego posta, ale po dłuższej nieobecności przyjechał mój tata z pracy i nie miałam dużo czasu.

Tyle czekania na wolny czas, tyle miesięcy nauki i zmęczenia no i mamy w końcu nasze upragnione... WAKACJE! :D 
26 czerwca zakończyliśmy szkolny rok. Odebrałam świadectwo z czerwonym paskiem i nagrodę za wyróżnienie. Teraz można zacząć wakacje i cieszyć się 2 miesięczną przerwą od nauki i nabrać sił na kolejne szkolne wyzwania. Jeju , jak ja się ogroooomnie cieszę! W piątek z moją przyjaciółką Martyną darłyśmy się przez okno, że są  wakacje itd. Taakie szczęście! :D Mam nadzieję, że wakacje spędzimy aktywnie i przyjemnie. :)
W te parę dni czerwca trochę poleniuchowaliśmy, choć i tak spacerowaliśmy trochę po mieście. Może spacerki nie były jakieś tam aktywne, ale wymęczyć też mogły. :) Jutro zaczyna się lipiec i chyba właśnie jutro zaczynamy tak naprawdę lato. 

Wszystkim życzymy udanych i przede wszystkim zdrowych wakacji! Abyście spędzili je, jak tylko chcecie! Zachowajcie tylko dużą ostrożność, aby nie stało się żadne nieszczęście, bo to jest bardzo ważne.
Wykorzystajcie ten czas! :)


Fot. Agnieszka K.
Robimy małe wakacyjne zakupy. Najwięcej potrzebujemy smaczków na ten czas. W oddzielnym poście napiszę tak ogólnie o tych rzeczach.
Możliwe (ale nie jest jeszcze to pewne) pojedziemy nad morze do Świnoujścia. Pojechałam tam rok temu z babcią. Wyjazd jak coś odbędzie się chyba w drugiej połowie lipca. Niestety pojedziemy bez Molly, bo bardzo długo się tam jedzie (ok. 10-12 godz.) i będziemy tłukły się tam pociągiem. Zobaczymy co z tych planów wyjdzie. ;)

Ostatnio Molly zakopywała swojego pięknego gnacika w pościeli. Robi to ona bardzo śmiesznie i zamiast zakopać go łapkami ,to robi to ona noskiem. Wygląda to prześmiesznie. Tak zakopywała i zakopywała, że zdarła sobie trochę noska i na pościeli były czerwone plamki. Mały głuptasek z tej mojej Mollaszki. :)

A teraz trochę wspomnień z poprzednich wakacji. ♥

 

Kolejny post myślę, ze za niedługo :) Jeszcze raz życzymy Wam super wakacji!
Pozdrawiamy! 
Weronika i Molly

piątek, 19 czerwca 2015

Jeszcze tylko tydzień do wakacji! :D

Witajcie! Mamy dzisiaj piąteczek! Jeszcze tylko tydzień do wakacji! :D Jestem taka szczęśliwa, że w końcu odpocznę i będę miała więcej czasu nie tylko dla siebie, ale także dla Mollci. Mam tyle planów do zrealizowania w wakacje, że głowa mała. Tak jak już pisałam, chcę spędzić je aktywnie, nie mogę tego czasu zmarnować. Nie będę pisała wszystkich naszych planów, ale na pewno będę chciała chodzić na baardzo długie spacery i ogólnie spędzić z Molly dużo czasu. Mam nadzieję, że na blogu też będę pisała częściej, tylko będę musiała jakoś zarządzić czasem, aby nie spędzać dużo czasu na komputerze.
Przyszły tydzień będzie raczej luźniejszy w szkole. Nauczyciele powystawiali już oceny roczne, a rada pedagogiczna będzie w poniedziałek, więc ocen już stawiać wtedy nie będą. Średnią mam powyżej 5 i czerwony pasek na świadectwie też będzie, więc wyniki w tym roku w szkole są dobre, choć z niektórych przedmiotów oceny zostały trochę niesprawiedliwie wystawione, ale z nauczycielami się nie wykłócisz, bo przecież "zawsze" mają racje. :P
A u Was jak tam w szkole? :)


Ostatnio byliśmy u mojej cioci na urodzinach. Ma zrobione ogrodzenie, więc Mollcia mogła być bez smyczy. Niedaleko domu cioci jest rzeczka. Próbowałam z Molly pomału wchodzić do wody, bo ostatnio do innej rzeczki wchodziła sama. Przepłynęła sobie kawałek i widać, że była szczęśliwa, bo ciepło to wtedy było! :D
Spotkaliśmy też wtedy taką przyjazną spanielkę. Już kiedyś ją spotkałam, nie wiem czy ma właściciela, czy nie, ale często lata sama po podwórku i niektórzy mówią, że ktoś ją porzucił, a niektórzy, ze ma właściciela, który ją wypuszcza. Gdyby moi rodzice mieli pewność, że nie ma pana to może udałoby mi się namówić ich na wzięcie jej do domu. Była bardzo radosna, pełna energii i przyjazna. Mollka trochę do niej warczała, ale później zaczęły się ganiać, ale nie wiem czy to było z przyjaźni... ;)

Nie mam jej zdjęcia, przepraszam.


Pisałam w poprzednim poście o tym piesku, którego znaleźliśmy w małej klatce. Postanowiliśmy działać coś w tym kierunku. Zadzwoniliśmy w pierwszy dzień na policje i na 112, aby połączyli nas z TOZ-em, ale nie za bardzo chcieli coś z tym zdziałać, więc na drugi dzień zadzwoniliśmy bezpośrednio do pani, która zajmuje się TOZ-em. Powiedziała, ze ma warunki jakie ma, ale właściciela ma ,no i musiała kończyć rozmowę. No to próbowaliśmy dalej. Zadzwoniliśmy do Straży Miejskiej, ale włączała się poczta głosowa. Wzięliśmy numer do TOZ-u takiego ogólnego w Polsce. Pani powiedziała, żeby dzwonić na policje i im 'truć', aby przyjechali i zobaczyli jaka jest sytuacja. Dzwonimy na policje. No ruszyli swoją szanowną pupe i przyjechali. Powiedzieli, że ma właściciela i żebyśmy następnym razem numer policji wybierali z rozsądkiem, mówili z taką jakąś pogardą, że po prostu naprawdę....Od czego ona w ogóle jest, żeby tylko chyba wlepiać mandaty. Chodziło nam oto, że pies nie miał jedzenia, ani wody w upalny dzień, chodził po swoich odchodach, to nie może tak być. Kupiliśmy mu wodę i jedzenie i nie wiedzieliśmy jak mu pomóc. Ludzie przechodzący obok też dziwili się, jak to tak można. Udało nam się dostać adres właściciela. Szkoda słów... Baba taka wredna... Zaczęła się na nas drzeć i chciała numer do mojej mamy, aby mnie uspokoiła, bo jestem za pyskata, oczywiście jej nie dałam i zmyśliłam mój adres zamieszkania i nazwisko, ale domyśliła się, że kłamię. Zagroziła nawet, że jak będziemy dokarmiać jej psa to zadzwoni na policję i otruje mi Molly. Powiedziałam jej, że ma okropny charakter i że chodziło nam oto, aby pies miała dobre warunki, ale takim ludziom nie przemówisz....
Na następny dzień przyjechała pani z TOZ- u i powiedziała, że zna właściciela i raczej ma jedzenie i wodę, ale zapomniał akurat w ten dzień, żałosne. Pani Justyna powiedziała nam, że mu powie. Daliśmy sobie już spokój i czasami chodzimy tam i sprawdzamy co się dzieje, tylko najgorsze jest, że właściciel grozi, ze nam coś zrobi i nawet nie wie, że nie ma prawa....
A Wy co o tym sądzicie? Pies w upalne dni nie miał wody (no dobra była, ale zielona), a klatka może o trochę większa jak dla królika.


Przepraszam za te rozpisanie się, ale można byłoby opowiadać i opowiadać....

U nas to wszystko w porządku. Czasami chodzimy sobie na dłuższe spacerki i jest bardzo fajnie, a w lato będzie jeszcze lepiej. Następny post pojawi się już pewnie po zakończeniu roku szkolnego, ach to już niedługo, po prostu suuuuper! :D
Przepraszam za małą ilość zdjęć w dzisiejszym poście, ale w ostatnim czasie robiłam ich mało.
Pozdrawiamy serdecznie!
Weronika i Molly ♥

wtorek, 9 czerwca 2015

Kolejny dłuuugi spacer!

Witajcie! Niedawno był długi weekend, mieliśmy o dwa dni więcej wolnego i oczywiście nie mogliśmy tego zmarnować. Musimy przed wakacjami odkryć jakieś nowe, fajne miejsca na długie spacerowanie, więc wybraliśmy się na parokilometrowy spacer. Byliśmy może i wymęczeni, ale i bardzo szczęśliwi! Przygotujcie się też na dużą ilość zdjęć, mam nadzieję, że Wam to przeszkadzać nie będzie.

Planowałam spacer  już od rana w czwartek, tylko nie wiedziałam, gdzie za bardzo mamy iść. W parku byliśmy już setki razy, na plaży miejskiej już byliśmy, a ja chciałam iść gdzieś indziej. Moja mama dała mi pomysł, aby iść na tak zwany "Niemiecki cmentarz". Tak, znajduje się tam cmentarz z I wojny światowej, ale jest on ogrodzony murkiem, a dookoła niego są przepiękne tereny do spędzenia wolnego czasu. Bardzo dużo ludzi tam jeździ, chociażby w zimę na sanki, bo jest duża górka. Byliśmy tam już wiele razy, więc te miejsce to nic nowego, ale zawsze jeździliśmy tam samochodem, a w czwartek poszliśmy tam pierwszy raz na piechotę. Mama wyjaśniła mi, jak dojść inną drogą, aby nie iść koło drogi, gdzie właśnie tam dojeżdżają samochody. Dość długo się tam idzie, ale co tam, mieliśmy dużo czasu, więc powędrowaliśmy! :D


W jedną stronę jest na pewno z ponad 5 km. Szło nam się przyjemnie, co prawda były chwile, w których nie wiedziałam czy na pewno dobrze idę, bo dróżka, która prowadziła w tamte miejsce była polna i nie było prawie żadnych ludzi, ale doszliśmy szczęśliwie. Posiedzieliśmy trochę na murku, porobiłam zdjęcia i patrzyliśmy na przepiękny widok. Byli nawet turyści zza granicy. Widać, że zachwycali się Molly, robili jej zdjęcia. Rozmawiali między sobą, ale o czym to nie wiem, bo było to na pewno w innym języku niż polski, czy angielski. Molly poszalała, ale też dużo odpoczywała, bo przeszliśmy kawał drogi. :)


Następnie zeszliśmy stromą górką na dół. Byliśmy wtedy bliżej jeziora. No i znowu zaczęliśmy szaleć. Molly latała po wysokiej trawie, tarzała się w niej i turlała. Później przyszła jakaś rodzina z psem. Sunia, jak i ten pies nie zwracali na siebie uwagi, więc jeszcze trochę zostaliśmy. Minęło już dość sporo czasu, więc pomału zaczęliśmy iść do domu. Bardzo fajne miejsce, na pewno w wakacje będziemy tam chodzić częściej.
Przeszliśmy sporo kilometrów, może nawet więcej niż na plażę, o której wspominałam w poprzednim poście. Bardzo się cieszę, że byliśmy na takim aktywnym spacerku. :D


 Gdy byłam już po południu z dziewczynami na drugim spacerze, to zauważyłyśmy, że koło jakiegoś bloku jest bardzo i to bardzo mała klatka zamknięta na kłódkę, a w niej pies, podobny to pinczera. Miski poprzewracane, wody nie było (znaczy była, ale jakaś zielona, brzydka), widać, że pies się tam załatwia, nie jest to sprzątane. Piesek jak nas zauważył, to  piszczał i skakał. Koleżanki mówiły, że już kiedyś tam ten pies był, ale nie wiedziały, co mają z tym zrobić, więc zadzwoniłyśmy na policję. Policjant nic nie chciał z tym zrobić. Zadzwoniłyśmy, więc znowu, ale na numer 112 i chciałyśmy, aby połączyli nas z TOZ-em, ale powiedzieli, aby najpierw porozmawiać z rodzicami. Działamy dalej w tej sprawie i więcej na pewno dowiecie się w następnym poście.


Tak to u nas wszystko dobrze, czekamy na wakacje i nie możemy się już doczekać. Mam tyle planów i jak ich nie zrealizuję, to już całkiem będę siebie uważała za lenia! :P Mam nadzieję, że wakacje będą aktywne, bo w tamtym roku niewiele zrobiliśmy.
Pozdrawiamy! :)
Weronika&Molly