niedziela, 28 września 2014

No i mamy Jesień! :)

Witamy po niestety znów ponad 2 tygodniowej przerwie! Chciałam napisać już tydzień temu, ale zawsze coś nie wychodzi, bardzo Was za to przepraszam, myślę, że i tak będziecie do nas zaglądać. :) Ta kolejna przerwa jest niestety z winy szkoły, jak zwykle z resztą. Tak jak większość narzeka, ja też to zrobię, bo nauki mam coraz więcej, a weekend miałam prawie cały zawalony... W tygodniu mam dyktando, klasówki, kartkówki, wierszyki do nauczenia + odrobienie wszystkich lekcji, no, ale to nie miejsce do tego, bo mogłabym na szkołę narzekać cały czas, więc przechodzę do tematu.
Mamy już kalendarzową Jesień, nową porę roku. Początek Jesieni, przełom Września i czasami Października jest dla mnie najlepszy z tej pory roku, aczkolwiek w Październiku mało jest pogodnych dni. Kolorowe liście, więcej deszczów to są chyba najbardziej znane oznaki Jesieni. Powietrze coraz zimniejsze i raczej zwykła bluzeczka na spacerek nie wystarczy. Szczerze mówiąc nie jest to moja ulubiona pora roku...
Staram się wolny czas jak najbardziej poświęcić dla Molly, dlatego mniej przesiaduję na komputerze i nie zdziwię się, jak następny post będzie za tyle samo dni... Aczkolwiek, czasami jestem takim leniem, że robię tyle rzeczy, a o psie zapominam... Poprzedni tydzień spędziliśmy po szkole na paru dość dłuższych spacerkach w parku. Postarałam się szybko załatwić szkolne sprawy i chociaż z 2 godzinki poświęcić dla Molly. Spacery nie były jakieś tam bardzo długie, bo czasu dużo nie było, a wiadomo trzeba się wyspać, aby rano wstać, ale myślę, że Młoda się wyszalała. :) Powtórzyłam z Molly podstawowe komendy, bo niektóre prościutkie triki były na prawdę wykonywane, że tak powiem na odwal, bo w wakacje się leniłyśmy no i takie są efekty.


Park w naszym mieście jest moim zdaniem idealnym miejscem na spacer z psem. Jest dużo miejsc do biegania, górki, rzeczka... Więc jak idę na spacer to często właśnie tam. Po ostatniej cieczce i po tym zaatakowaniu ją przez innego psa, bałam się Molly spuszczać, miałam do tego jakieś obawy. Ostatnio to zrobiłam i powiem szczerze, że jestem z psiaka dumna. Nie uciekała za innymi psami, nawet się mnie słuchała. Cieszę się, bo można powiedzieć, że to mamy prawie już dobrze nauczone.
Ostatnio dość dużo staram się ćwiczyć z Mollcią, a pomagają mi w tym nasze nowe przysmaki, które idealnie sprawdzają się przy sztuczkowaniu i uczeniu się. Co do właśnie sztuczkowania to podstawowe wykonywanie komend wychodzi dla Molly coraz lepiej, motywacja moim zdaniem jest o wiele lepsza. Widać, że w czasie roku szkolnego też da się coś osiągnąć! :D Czyli co, wakacje były leniwe? Na to wychodzi... Codziennie staram poświęcać na uczeniu Molly ok. (to zależy od godzin spędzonych w szkole) 10-30 minut, a w dni wakacyjne gdzie miałam całe dni wolne to, jak najbardziej mogłabym czas poświęcić dla psiaka, to ja zawsze wynajdywałam inne zajęcia, ale no cóż, może to poprawimy? Któż to wie! :)


Od paru dni Molly uczę nowych komend/sztuczek, a nauczyłam ją nowego triku, nawet nie wiem czy to nazwać trikiem, bo jest prosty, ale Molly go do końca nie umiała, oczywiście pomijam tu zabawy, jest to trik "Na plecy", nie chodzi mi tu oto, że ona wskakuje mi na plecy, tylko kładzie się na nie, inaczej można powiedzieć, że to jest sztuczka, bądź trik "Zdechły pies", ale ja wole mówić "Na plecy". Mam też dla Was krótki filmik, który link dodany jest poniżej. Motywacja jest o wiele lepsza, musimy popracować tylko nad dokładnością, bo czasami suczka się myli i tylko zależy jej na smakołyku, ale i tak jestem dumna z psiaka! Wystarczy tylko trochę, aby tego leniuszka zmotywować! Uczymy się teraz innych zarazem prostych i trudnych sztuczek. Oczywiście nie zależy mi na tym, aby umiała nie wiadomo ile, a ja miałbym się czym chwalić, tylko na tym, abyśmy coś osiągnęły i że tak powiem ,lepiej ze sobą się dogadywały. :) Uparty beagielek też coś umie! 
W poprzednim tygodniu zaniedbałam trochę dłuższe spacery, ogólnie Molly, ale nic na to nie poradzę, może będę miała jeszcze wolniejsze dni, albo chociaż weekendy...

Filmik:



Na samym początku września przyszła do nas paczuszka od sklepu Edeil. Dostaliśmy od nich podarunek, bo napisaliśmy recenzje na temat adresówki od nich. Otrzymaliśmy następną adresówkę z nadrukiem, pięknego, neonowego koloru pomarańczowego i bransoletkę z przyczepionym serduszkiem z napisem "Molly". Jest to strzał w dziesiątkę, bo właśnie taką chciałam mieć! Dziękujemy bardzo i zapraszamy do zakupów w sklepie Edeil - [Klik].


Chyba to wszystko co chciałam Wam napisać. Jeszcze raz przepraszam za tą długą przerwę, ale uwierzcie, że najzwyczajniej nie mam czasu i mam nadzieje, że nie macie mi tego za złe i czytać naszego bloga dalej będzie, a ja mam nadzieje, że zaległości na Waszych blogach uzupełnię. Mam nadzieje, że też więcej czasu będę poświęcała na spacery z Molly. 
Post jak zwykle chaotyczny, nie wiadomo o czym mowa, bo wszystko pomieszane, ale tak to jest, jak chce się przekazać parę wiadomości w jednej notce. W następnym wpisie być może zrobię recenzje jakiegoś produktu, lub napiszę przepis na ciasteczka dla psów. Trzymajcie się ciepło w te jesienne ,chłodne dni, no i żeby Wam nauka szła coraz lepiej, bo pewnie też macie o wiele mniej czasu. :)
Pozdrawiamy serdecznie i do napisania! :)


wtorek, 9 września 2014

Moja relacja z pobytu nad morzem i koniec wakacji.

Na wstępie przepraszam, że nie pisałam 2 tygodnie. Miałam napisać jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale gdy wróciłam z nad morza był już sam koniec wakacji, no i dlatego rzecz jasna - rozpoczęcie roku szkolnego, coraz więcej obowiązków i szkolnych zajęć, no cóż.... No, ale tak, jak pisałam pod koniec sierpnia wyjechałam nad morze, a dokładniej 25. Pojechałam tam z babcią, która kiedyś tam mieszkała, do miasta Świnoujście. Tak jak wspominałam w paru poprzednich notkach,nie zabrałam ze sobą Molly, z pewnych przyczyn, a m.in. przez to, że podróż pociągiem trwała ok.10-11 godzin + autobus i drugi przejazd pociągiem. Byłoby to dla niej męczące, dlatego zostawiłam ją pod dobrą opieką mojej mamy, a Mała okazje z nami pojechać na wakacje na pewno jeszcze będzie miała. :) Będę starała się w skrócie opowiedzieć mniej więcej cały pobyt w Świnoujściu, aby jeszcze zamieścić parę zdań na temat zakończonych już wakacji.
O podróży napiszę tylko trochę. Przed godziną 7 wyjechałyśmy autobusem na stacje PKP, tam zaraz miałyśmy pociąg do miejscowości Szczecin Dąbie. Podróż samym pociągiem trwała ok. 10 godzin, więc zajęcie musiałam sobie znaleźć...


Na szczęście w przedziale, gdzie miałyśmy wyznaczone miejsce na bilecie, zapoznałyśmy się z bardzo miłymi paniami. Dwie z nich (jedna była z synkiem) jechały do Gdyni, a trzecia ze swoim synkiem jechała do Sopotu. Atmosfera była miła. Jedna pani, która jechała właśnie do Sopotu była fryzjerką i uczesała mi pięknego bocznego dobierańca. Czas jakoś leciał, gorzej było, jak te panie opuściły przedział, a my musiałyśmy jechać jeszcze ok. 4 godzin. No, ale z babcią też da się coś porobić przecież i jakoś to było. :)
Później miałyśmy jeszcze 1 pociąg do Świnoujścia + ze Świnoujścia przeprawa promem i jesteśmy u boku mojego taty, który tam pracuje. No i zaraz byliśmy w naszym wynajętym pokoiku.
W skrócie podróż była męcząca i długa, ale moim zdaniem się opłacało! :D



Pierwszego dnia, czyli 26.08 we wtorek poszłyśmy z babcią pochodzić po mieście, poszłyśmy m.in. do Muzeum Rybołóstwa Morskiego i rafy koralowej, a po południu wybrałam się z tatą na śliczną promenadę w Świnoujściu. Dużo pięknych rzeczy do kupienia, idealne miejsce na spacery. Ogólnie promenada jest bardzo fajnie zrobiona, a następnie nie obeszło się bez pójścia nad morze, na piękną plaże. Widoki wprost przecudne i te czyste powietrze! ♥ Ślicznie! Co prawda nie kąpałam się, ale nogi trzeba było zanurzyć! :) Plaża zadbana, bardzo fajnie można spędzić tam dzień. Dzień zaliczony do udanych.
W środę pogoda była bardzo ładna, więc z babcią powtórzyłyśmy pójście na promenadę i morze, a po południu pojechaliśmy z tatą trochę pozwiedzać. Było pięknie! Byliśmy na takim jakby zakręcie koło morza, widoki, jak zawsze nad morzem, śliczne! Od Świnoujścia mieliśmy dosłownie może z 3-4 km. do Niemiec, więc się tam przejechaliśmy. Nie byliśmy długo, nie zachodziliśmy do sklepów, ale granice przekroczyliśmy. :) Dodam jeszcze, że w Świnoujściu jest dużo Niemców,turystów, jak i mieszkańców, tym bardziej w okresie wakacyjnym.
No i dzień również jak najbardziej udany!





W czwartek pojechałyśmy z babcią autobusem do Międzyzdroji, miałyśmy dosłownie kilka kilometrów. W Międzyzdrojach największą atrakcją jest pójście do Muzeum Figur Woskowych i to właśnie zrobiłyśmy.
Jest tam naprawdę pięknie. Figurki były zrobione z wosku, ale naprawdę wyglądały jak żywe. Byli różni aktorzy, piosenkarze, znani ludzie i postacie z bajek i filmów. Warto tam pojechać i koniecznie tam pójść, bardzo polecam! Figurki były naprawdę świetne! :) Zachwalane jest tam też promenada i Molo, tak więc się tam wybrałyśmy. Widoki z Mola są przecudne!
Spędziłyśmy tam parę godzin i nie żałuję, w końcu trzeba było korzystać!

Na zdjęciu są mężczyźni, którzy grają w karty, jeden jest 4 oki, 3 oki i w oddali 1 oki.



W piątek był dzień powrotu. Żałowałam trochę, że wracam do domu, bo było naprawdę bardzo fajnie. Podróż trwała długo, ale w samochodzie już razem z moim tatą było inaczej. :)
Podsumowując cały wyjazd, to naprawdę było udane, pogoda dopisała. Szkoda, że nie mogłam zabrać Molly, ale jeszcze pojedzie z nami i to pewnie nie raz. Świnoujście nie jest dużym miastem, ale bardzo ładnym i zadbanym, moim zdaniem warto tam pojechać i pozwiedzać. Myślałam, że ostatnie dni wakacji spędzę w domu, a spędziłam je najlepiej z całych wakacji. :)
Młoda cieszyła się naprawdę, a ja w torbie ,oprócz pamiątek i pocztówek ,miałam dla niej naturalne przysmaczki firmy Maced i kosteczki z wapniem i kurczakiem, no musiałam też sklep zoologiczny "zahaczyć". :D


No, ale mamy już wrzesień...Czas szkoły. Znów uczenie się na kartkówki, sprawdziany itd. Na większości blogów każdy narzeka, że te wakacje, jak co roku minęły tak szybko i znów mniej czasu dla psiaków. No cóż ,ja się z tym zgadzam, w końcu, kto chce wracać do szkoły...? Ale trzeba myśleć o wolniejszych dniach i dalszych planach, bo jęczenie w końcu nie pomoże :D. Mieliśmy dużo planów na wakacje. Połowa z nich  nie wyszła. Było dużo lenistwa, ale szaleństw po łące, czy działce nie zabrakło. Zaczęliśmy trenować chodzenie przy nodze, na razie na smyczy i mam nadzieje, że się nie wycofamy. Trochę treningów... Nie były one może jakieś mocno aktywne, bo w lipcu były spore upały i nie chciało nam się pracować, ale szkoła to nie koniec świata i postanawiam sobie, że we wrześniu, jak i w całym roku ,w wolnych dniach postaram się chodzić na spacery i ćwiczyć z Mollcią, ale czy coś z tego wyjdzie...? Mam nadzieje :)


Nazbierało mi się sporo zdjęć z wakacji i pobytu nad morzem, na pewno reszta pojawi się w następnej notce. Napisałam mało o Molly, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi, bo i tak u nas ostatnio nic ciekawego się nie dzieje.
No to chyba na tyle w dzisiejszej notce. Następną postaram się napisać szybko, ale to zależy od mojego wolnego czasu, dlatego za dłuższe przerwy z góry przepraszam. Trochę popisałam, aczkolwiek i tak uważam, że jest chyba więcej zdjęć niż treści. :) Ogólnie może notka trochę chaotyczna.
Na koniec wstawiam Wam zdjęcie Mollkowej mordki, aby nie było, że wszystko z nad morza.
Pozdrawiamy, no i życzymy samych sukcesów w szkole! :D  Do napisania!