wtorek, 30 grudnia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku!

Święta już minęły...Mam nadzieję, że spędziliście je fajnie. Nam święta Bożego Narodzenia minęły bardzo dobrze i więcej o nich, czyli o prezentach itd. pojawi się już w Nowym Roku, bo teraz nie za bardzo mam na to czas. :) Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.

Tak, więc chcielibyśmy złożyć Wam życzenia z okazji zbliżającego się Nowego Roku 2015.

Kochani wraz z Molly życzymy Wam, aby Nowy Rok był dla Was jeszcze lepszy od tego. Abyście mieli więcej sukcesów z psiakami, aby Wam się żyło lepiej no i, aby po prostu ten rok 2015 minął Wam w szczęściu! 


Niech ta Gwiazdka Betlejemska,
która wschodzi tuż po zmroku,
da Wam szczęście i pomyślność,

w nadchodzącym Nowym Roku.

Tego Wam życzą Weronika i Molly.


niedziela, 21 grudnia 2014

Święta, święta!

Witamy! Święta już tuż, tuż :D  My już nie możemy doczekać się wigilii. Przygotowania trwają, zapachy pomału się z kuchni ulatują, pięknie udekorowana choinka już stoi, ale śniegu brak... Szkoda, bo zamiast tego okropnego deszczu na podwórku mógłby być bialutki, puszysty śnieg...No, ale do wigilii może się pogoda zmieni. Większość z Was ma już pewnie zakupione prezenty, bo otwieranie ich jest chyba najlepszą rzeczą w ciągu świąt Bożego Narodzenia. Ja również coś tam pokupuje, bo dla zwierzaczków, choćby drobiazg również musi być. Dla Molly mam dość sporo przysmaczków, jest jakaś tam zabaweczka i jeszcze coś tam przydatnego, ale o tym dowiecie się po świętach, bo przecież Mikołaj nie zdradza swoich tajemnic. :)
Wieczorkami puszczamy sobie kolędy,a ja nucę je sobie pod nosem.Spacerki są tylko parominutowe,bo niestety chlapa na podwórku nie pozwala nam na przyjemne, dłuższe spacery....
No i w tych przygotowaniach znalazła się również mała sesja świąteczna. Mój psiak nie lubi pozować, więc ciężko było zrobić jakieś mega cudowne fotki no, ale coś tam jest.


Zaczęła już się przerwa świąteczna, która będzie trwała aż do 8 stycznia. W końcu będzie można trochę odpocząć od codziennych zadań domowych, uczenia się, kartkówek, sprawdzianów itd. Mam nadzieje, że wykorzystamy te parę jeszcze wolniejszych dni po świętach, bo ostatnio trochę zaniedbuje mojego psiaka...
Wigilię spędzimy u babci w gronie rodziny i na pewno Molly będzie nam towarzyszyła.
Nie mam więcej nic do napisania (post i tak chaotyczny), w skrócie podsumowując tą całą krótką notkę, to trwają przygotowania, świąteczna atmosfera jest co raz większa no i razem z Mollaszką wyczekujemy tego 24 grudnia!
Po świętach, między nowym rokiem za pewne nie znajdę czasu na napisanie czegoś tutaj, więc już na spokojnie w nowym roku napiszę jak spędziliśmy święta i sylwester oraz podsumowujemy rok 2014.
Tak więc razem z Molly życzymy Wam:
Aby święta Bożego Narodzenia minęły Wam w zdrowiu i szczęściu, żebyście ten czas spędzili w gronie rodziny i najbliższych! No i oczywiście, żeby prezenty były udane i zwierzaczki pod choinką też coś dla siebie znalazły. :)


gdy jest prezentów moc
Wigilia to nie jest czas, 
gdy potraw sto na stole,
Wigilia to przepiękny czas,
Bożonarodzeniowy czas,
Gdy siedzimy wszyscy w kole,
i MAMY bliskich przy stole.

Trzymajcie się ciepło kochani! 
Do następnego napisania, pozdrawiamy! :)
Weronika i Molly

piątek, 28 listopada 2014

Co u nas słychać?

Witamy! Dzisiaj piąteczek, weekend się zaczyna, więc nowy post musi być! Co prawda nie minęło dużo od poprzedniego wpisu, ale chciałabym napisać parę informacji co u nas się działo przez te parę dni. Nie wiem czy są one ciekawe, ale mam nadzieje, że będzie się dobrze Wam czytało. :)
To na początku może zacznę od tego, że kończy się już Listopad i niedługo zawita do nas kolejny miesiąc. Pogoda co raz zimniejsza, co raz więcej mrozów i bez rękawiczek i czapki na spacer się nie ruszę. U nas na mazurach spadł już dwa razy śnieg. Oczywiście po całym dniu i nocy śniegu już prawie nie było, ale chwilę po śniegu było można poszaleć i jak zwykle Mollcia zadowolona śnieżkiem. ;) Czekamy niecierpliwie na te śniegowe zaspy i śniegu na podwórku po łydki. Myślałam nawet nad zakupem takiego płaszczyka wodoodpornego dla Molly i oczywiście nie chodzi mi tu oto, aby wyglądała ślicznie, czy coś w tym stylu, tylko o to, że jednak Molly ma krótką sierść i takie coś w formie płaszczyka by się nam przydało.Tylko, że niełatwo coś idealnego znaleźć, ale na szczęście Mollka jest dość bardzo zahartowanym psem, więc nawet bez niego się obejdzie.:D


Ostatnio powtarzając komendy i sztuczki z Molly udało mi się nauczyć łobuziaka komendy "leżeć". Jest to prosta i jedna z podstawowych komend, ale do końca Molly jej nie umiała. Powiem szczerze, że jestem dumna z psiaka, ponieważ szybko ją załapała i w ten sam dzień była już prawie opanowana. I wychodzi świetnie. Uczę też Molly zmian pozycji, jak na początek bardzo dobrze. Ogólnie ćwiczymy sobie jeszcze inne rzeczy, "na miejsce", "cofaj" i obrót. Nie chcę, aby dla Molly się to myliło, więc staram się ćwiczyć to stopniowo, aby wszystko się jej nie pomieszało.Szczerze mówiąc cieszę się, że robimy malutkie postępy, ponieważ nie spodziewałam się tego, że w ogóle będę miała czas na takiego typu sprawy. No, ale nie mówię też, że mam dużo czasu, bo czasem po szkole w ogóle nie mam czasu, ale narzekanie przecież nie pomoże. 
Wczoraj Molly miała małe problemy z żołądkiem, parę razy zwymiotowała, ale na szczęście dzisiaj jest wszystko dobrze, ponieważ nie widać u Mollki oznak, że jest chora. :D


Niedawno do naszego rodzinnego grona psiaków dołączyła roczna suczka rasy york, Diana. Moja babcia wzięła ją od pana, który przez pewien problem nie mógł jej zatrzymać. Jest naprawdę przyjazna i myślę, że jak pogoda się poprawi to chętnie będziemy zabierać ją na wspólne spacery. :) 
Święta idą do nas dużymi krokami, ja, jak i pewnie większość z Was myślimy już o prezentach. Może dla niektórych to przesada, aby robić prezenty zwierzakom, ale mi się wydaje, że parę razy w roku nie zaszkodzi. Rok temu Molly dostała dużo smakołyków, w tym roku też pewnie tak będzie, ale na pewno zakupię nową miskę na wodę. Chcę kupić metalową, bo podobno jest lepsza od plastikowej, ale nie mogę znaleźć odpowiedniej pojemności. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam świąteczną atmosferę! 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Blog zbliża się do 10 tysięcy wyświetleń, bardzo dziękuję! ♥ Co prawda liczą się czytelnicy, ale nie spodziewałam się, że tyle osób tu wejdzie. Dziękuję dla stałych czytelników, którzy byli z nami prawie od początku! No i zapraszamy nowe osoby na naszego skromnego bloga. 
Mam nadzieje, że Was nie zanudziłam, choć trochę mało się wysiliłam z dzisiejszym napisaniem, no, ale po co pisać o głupotach ;)
Pozdrawiamy Was serdecznie!

Weronika&Molly

Zdjęcie robione jeszcze wczesną jesienią.

piątek, 14 listopada 2014

Listopad

Witam Was po niestety ponad 2 tygodniowej przerwie! Mamy już Listopad! Czas naprawdę szybko leci, jeszcze niedawno były okropne upały, nie dało się wytrzymać, a teraz mamy co raz większe mrozy, a zanim się obejrzymy spadnie śnieg, będą święta i Nowy Rok. Co raz szybciej się ściemnia, więc raczej na spacery po szkole nie będziemy liczyć, ale po mimo to, że jestem leniuszkiem i mogłabym zadbać o Molly bardziej to myślę, że chociaż dzięki domowym zabawom Molly nie leży cały czas na kanapie, aczkolwiek tego jej też nie brakuje. :) Więc w paru słowach - z naszą aktywnością jest różnie.
Ćwiczymy sobie trochę chodzenie przy nodze, ale tylko na smyczy, bo gdyby ładne, posłuszne spacerowanie ze smyczą byłoby przez Mollcie opanowane ,to bardzo ułatwiłoby nam te spacery,ale czy to nam się uda to sama nie wiem, bo moja psinka jest uparta...Na sukces za bardzo nie liczę. :)W następnym poście postaram być może bardziej rozpisać się na ten temat.


Poprzedni weekend, jak pewnie większość z Was miałam przedłużony o dwa dni, dlatego postanowiłam spędzić go na paru dłuższych spacerkach. :)  Tak, więc opowiem Wam jak spędziliśmy miniony weekend.
Sobotę przesiedzieliśmy prawie całą w domu i dopiero jak się ściemniło poszłyśmy z Molly i z moją koleżanką na taki typowy spacer po mieście. Co prawda nie byłyśmy w parku czy coś, ale od chodzenia psicho też może się zmęczyć.
W niedziele przed południem natomiast wybrałam się z Mollką na spacer do parku. Ludzi nie było dość dużo, więc spuściłam szaleńca ze smyczy. Oprócz szaleństw trochę poćwiczyłam z Molly. Po południu ponownie wybrałam się z  Molly i dwiema koleżankami do parku, trochę pospacerowałyśmy i przed zmrokiem wróciłyśmy do domu, więc można powiedzieć, że niedziele spędziłyśmy fajnie. :)

Przepraszam za brzydką jakość obydwu zdjęć.

W poniedziałek powtórzyłyśmy spacer taki jak w sobotę, czyli był spokojniejszy, ale też i męczący.
Ostatni dzień długiego weekendu, czyli wtorek spędziłyśmy na szaleństwach w parku. Poćwiczyłyśmy, poszalałyśmy, robiłyśmy to samo co na spacerze w niedziele.
Cieszę się, że chociaż trochę mogła sobie psina poszaleć, bo szczęśliwy pies, to zmęczony pies! :D
W ten weekendzik może to sobie powtórzymy, trzeba dbać o kondycję przed zimą!
Ogólnie to wszystko dobrze. W wolnym czasie ćwiczymy sobie parę rzeczy. Co prawda pogoda co raz zimniejsza, ale ja zakupiłam jeszcze obróżkę przeciw pchłom i kleszczom firmy Sabunol, bo jeszcze dużych mrozów nie było, a te cholerniki mogą jeszcze powyłazić.


Chciałybyśmy Was zaprosić na naszą nową stronkę na Facebook'u, możecie tam śledzić dokładniejsze informacje z każdego dnia - [KLIK].
No to chyba wszystko na dzisiaj, mam nadzieję, że z nowymi nowinkami przyjdziemy do Was szybciej.
Miłego nadchodzącego weekendu!
Pozdrawiamy!
Weronika&Molly :)



niedziela, 26 października 2014

Weekendowe, jesienne szaleństwa + filmik. :)

Witamy, witamy w te jesienne chłodne dni! U nas pogoda czasami słoneczna, czasami bura i ponura, a temperatura to już parę razy była na minusie, brrr... trzeba wyjmować już zimowe kurtki, bo zima powoli do nas idzie.
Co prawda jak zwykle nie mam jakiś nowych, ciekawych nowinek, ale nie chcę robić już takich długich przerw i pisać dopiero jak coś się będzie działo. Tak, więc przechodzę do tytułu posta. Ostatnio w poprzedni i ten weekend Mollka miała chociaż parę małych szaleństw. W tygodniu są tylko parominutowe spacerki, więc niech sobie psisko pobiega chociaż w niektóre weekendy. W sobotę tydzień temu wraz z Molly i moją koleżanką byłyśmy na takim ok. 1-2 godzinnym typowym spacerku po mieście. Ręce miałam czerwone i zmarznięte, ale pies zadowolony! Na drugi dzień w niedziele pojechałyśmy z moim tatą za miasto, w tamtym miejscu jest dużo górek, lasków, drzew, więc to jest wymarzone miejsce dla tego mojego diabełka.
W ten weekend, a mianowicie wczoraj (sobota) byliśmy przed południem na działce, była to już pewnie ostatnia wizyta na działce przed zimą. No i co jeszcze pisać...Sami wiecie co robił ten wariatuncio. ;) Ogólnie fajnie spędziliśmy wczoraj tam dzień, było nawet małe ognisko, a psicho szczęśliwe.
Dzisiaj nie mamy planów, ale zobaczymy co będzie dalej, dzień się jeszcze nie skończył!

Teraz wstawiam Wam parę fotek, żeby nie przedłużać, bo i tak opisałam to wszystko w wielkim skrócie, bo czy w tym co napisałam jest coś nowego? No właśnie nie, dlatego Was za to przepraszam, może niedługo będzie ciekawszy temat. :)


Co jeszcze? No właśnie to, że dzisiaj (26.10.2014r.), a dokładniej w nocy mija równo 2 latka od kiedy jest z nami Molly. To właśnie 2 lata temu mały, łobuziak trafił do nas i od tamtej chwili zaczynamy nasze zwariowane przygody. Kocham Cię ty moja łobuziarko! Żyj z nami jak najdłużej w zdrowiu i w szczęściu! ♥
Oby tych lat było jak najwięcej...

Udało mi się przerobić już całość filmiku jesiennego. Wiem, że jakość jest nie najlepsza i nie jest on długi,ale zapraszamy do oglądania! :)


Tak jak wspominałam ,dużo to ja do napisania nie mam, więc powoli zakańczam post. Przepraszam, że jest on krótki, ale już niedługo postaram się bardziej przyłożyć do napisania nowej notki.
Przepraszam, niektórych blogowiczów, za to, że nie zawsze mam czas na wchodzenie i komentowanie Waszych blogów, ale czas mi na to nie pozwala, nawet na zrobienie ładnego wyglądu blogu, czego bym bardzo chciała.
Trzymajcie się ciepło, pozdrawiamy! :)
Weronika&Molly


wtorek, 14 października 2014

Kolorowa jesień u nas jest! :)

Witamy Was serdecznie! Co prawda muszę się Wam przyznać, że nie miałam pomysłu na tytuł wpisu, więc taki trochę na poczekaniu wymyśliłam. Dzisiaj chciałabym Wam trochę napisać co się u nas dzieje przez te kolejne parę dni. No właśnie, a prawie nic się u nas nie dzieje, więc za pewne post będzie niezbyt długi.
Mamy już październik, już nawet prawie połowę października. Jesienna pogoda nawet dopisuje, choć ponurych dni nie brakuje. Drzewa są bardziej kolorowe, a liści na ziemi jest już masa. Co prawda jesieni nie za bardzo lubię, ale jak słońce świeci na te różnokolorowe liście to od razu się chcę wyjść na spacer, no właśnie, ale nie zawsze czas na to pozwala... Ja w sobotę znalazłam czas i przed południem wybrałam się z tym moim małym szaleńcem do parku na jakieś 2 godzinki. Park wygląda bajecznie! I gdybym miała trochę lepszy aparat bym narobiła pewnie tyle pięknych zdjęć. Oczywiście od razu spuściłam Molly ze smyczy i zaczęłyśmy szaleć, a raczej Mollka zaczęła szaleć! :) Zdjęć dużo nie mam, ponieważ aparat w większości służył mi do nagrywania urywek do jesiennego filmiku, ale niestety za mało tego nagrałam, więc powstała tylko zapowiedź, a całość już niebawem! Dodam Wam go trochę później. ;)


Trochę powtórzyłam z Molly komendy. A teraz w wolnych chwilach troszeczkę uczymy się czegoś nowego np. "wstydź się". Psina nie za bardzo to rozumie, ale popróbować zawsze można!
Dawno tu też nie było Tosi. :) Nie wiem, czy ktoś z Was ją pamięta, ale jest to dość duża, włochata króliczyca. :D Tak, więc u niej wszystko w porządku. Jest żarłoczna jak zawsze i ostatnio nawet zrobiła dziurę w zasłonie na okna. Wredna Tośka, mogłaby swoje duże zęby trzymać za "usteczkami"! Na podwórek z nią już raczej wychodzić nie będę, z tego powodu, iż pogoda na to nie pozwala, a takie maleństwo to szybko jakieś chorubsko może złapać, więc pokicuje sobie po domku. Molly nie próbuje jej atakować, ale czasami jest niedelikatna. Przeskakuje przez nią, zaczepia łapką, ale to można nazwać tylko psią miłością do króliczka! ♥

A teraz czas na parę fotek! Zdjęcia wykonane jeszcze w ciepłe dni latem. :)

A te zdjęcie jest najbardziej chyba wakacyjne! :D

Tak, wiem zdjęcia jeszcze takie z odbijającym się słońcem, a my mamy jesień! Nie długo przyjeżdża mój tata, może namówię go, abyśmy gdzieś pojechali z małą wredotą, aby się tak naprawdę wybiegała i trochę zmęczyła.
Mogę się też tym pochwalić, że jestem dumna z mojego kochanego piesa, a dlatego, że jej zachowanie się poprawiło i to już widzę od jakiegoś czasu, że po pierwsze - mogę spuszczać Molly ze smyczy ,w nie których miejscach, po drugie - bez obawy możemy zostawić ją samą w domu wiedząc, że nic nie pogryzie i po trzecie - jak zabierze jakąś rzecz i ucieknie pod stół to wystarczy chwila i np. misiek już oddany, co kiedyś było nie do pomyślenia. Mam nadzieję, że jej to się nie zmieni i będzie co raz to grzeczniejszym psem, bo jeszcze parę problemów do rozwiązania niestety mamy, no ale cóż, może im starsza tym bardziej rozumna? :) Chyba na to wychodzi...


No to chyba na tyle na dziś. Może nie za bardzo się wysiliłam znów odnośnie pisania i znów post chaotyczny, ale już niestety nie mam tyle czasu co kiedyś.
Na koniec dodaję Wam filmik, o którym wspominałam wcześniej. Jest to tylko Zapowiedź filmiku Jesiennego. Całość mam nadzieje, że zrobię już nie długo. Przepraszam Was za to, że nagranie jest fatalne, bo wiem o tym, ale mój aparat, który właśnie też służy mi do nagrywania ,nie jest jakiś tam najlepszy, więc z nagrywaniem lepiej nie będzie. Może na całość filmiku nagra się wszystko ładniej. Jeśli macie jakieś problemy z otworzeniem go, to piszcie, postaram się coś tam zmienić.
Pozdrawiamy i do następnego wpisu! :)
Weronika & Molly







poniedziałek, 6 października 2014

Przepis na ciasteczka dla psów z wątróbką i marchewką.

Dzisiaj chciałabym napisać przepis dla psów na ciasteczka z wątróbką i marchewką. Przepis znalazłam na blogu Marii i Harry'ego [Klik] Ciasteczka co prawda były robione już prawie 2 miesiące temu na urodziny Molly, ale miałam inne tematy do napisania, więc postanowiłam zamieścić go dopiero teraz. Ciasteczka chciałam wykonać już dawno,ale nie mogłam znaleźć odpowiedniego przepisu, aż w końcu na blogu o Harry'm znalazłam odpowiedni i dość łatwy przepis, a urodziny się zbliżały, więc z pomocą mamy wykonałam ciasteczka, za którymi Molly szalała. :) Więc zaczynajmy! Może dla kogoś się przepis spodoba i również zrobi takie własnoręcznie zrobione i zdrowe przysmaki dla psiaka. Dodam jeszcze, że pozmieniałam trochę ilość składników i większość z nich były dawane, że tak powiem "na oko".

Składniki:
- ok. 50dkg. wątróbki (ja dodałam wątróbki drobiowej, aczkolwiek wieprzowa jak najbardziej mogłaby też być.)
- 2 jajka (tak jak wątróbki może tych jajek być mniej lub więcej.)  
- ok. 2 szklanki mąki.
- 1 marchewka (jak pies lubi marchewkę, może być jej więcej.)
- szczypta majeranku (majeranek w małej ilości dla psa nie zaszkodzi, ale nie trzeba go dodawać.)
- 100g. margaryny (zamiast margaryny można użyć oleju.)


Sposób przygotowania:

1. Do miski wsypujemy mąkę, a następnie dodajemy jajka, tak jak pisałam możemy dać ich więcej, ja na początku dodałam jedno, a później stwierdziłam, aby dodać kolejne.
2. Dodajemy szczyptę majeranku (niekoniecznie). 3. W garnuszku rozpuszczamy margarynę, czekamy, aby trochę wystygła i wlewamy ją do miski (rozpuszczoną margarynę można zastąpić olejem.)
4. Kroimy wątróbkę na średnie kawałki, bo wiadomo, że jak w ciasteczku trafi się większy kawałek wątróbki dla psa będzie bardziej smakowało.
5. Następnie na tarce tarkujemy  marchewkę. Nie każdy pies lubi marchewkę, więc nie jest ona koniecznym składnikiem, to ja sobie pomyślałam, że będzie idealnym składnikiem, dlatego, iż Molly marchewkę uwielbia! :) Może być jej więcej lub mniej.
6. Wszystkie składniki ze sobą łączymy mieszając dokładnie. Gdy widzimy, że konsystencja jest za gęsta lub za rzadka możemy dodać np. wody lub mąki.

Tak, wiem wątróbka nie za ładnie wygląda. ;)
7. Jakąś starą blachę do pieczenia wysmaruwujemy masłem lub obkładamy papierem do pieczenia.
8. Wylewamy wymieszaną masę na blachę (na górę można jeszcze potarkować trochę marchewki), wstawiamy do piekarnika nagrzanego w 220 stopniach na 30-40 minut.
9. Wystygnięte ciasto kroimy na dowolne kawałki no i ciasteczka gotowe! :D

Może krojenie wątróbki nie należy do przyjemnych i ładnie to one nie pachną, ale pies, który jest miłośnikiem wątróbki uwierzcie będzie baaaardzo zadowolony! Molly nie mogła oczów od nich oderwać. Moim zdaniem idealnie zdrowe, tym bardziej, jeśli doda się marchewki, przekąski dla psa. No i co najważniejsze - wiemy co tam daliśmy! :)

1 zdjęcie - przed pieczeniem, 2 zdjęcie - po upieczeniu.

Tak, więc podsumowując ciasteczka może i nieładnie pachną i apetycznie to dla nas nie wyglądają, ale to przysmaki dla psiaka, a nie dla nas. Moja Mollcia za nimi szalała.Przepis może i wygląda, że jest długi, ale tak na prawdę szybko je się robi i na prawdę polecam i dziękuję Marii za umieszczenie tego przepisu na blogu, ja co prawda przepis zmieniłam trochę, ale sama bym na niego nie wpadła. Może niepotrzebnie go umieściłam, bo to przepis z bloga Marii, ale dobre rzeczy trzeba przekazywać dalej! :D
Post wydaje się długi, ale przez to może, że przy każdym prawie punkcie się rozpisywałam, dlatego nie przedłużam i tylko napiszę, że mniej spacerujemy i  ćwiczymy, ale mam nadzieje, że to nadrobimy. :) Na blogu pisze pierwszy raz przepis, więc wiem, że trochę nie wyszedł, bo jest mało czytelny, ale z czasem będzie lepiej.
Zapraszam na mojego nowego Aska'a [Klik], jeśli macie jakiekolwiek pytania to wpadajcie na niego śmiało! Następny wpis postaram się napisać trochę bardziej normalny, czyli co się u nas dzieje no i już nie długo.
Pozdrawiamy serdecznie no i życzymy smacznego dla wszystkich psiaków!
A na dole zostawiam Wam taką szaloną Molly za ciasteczkami. :D


niedziela, 28 września 2014

No i mamy Jesień! :)

Witamy po niestety znów ponad 2 tygodniowej przerwie! Chciałam napisać już tydzień temu, ale zawsze coś nie wychodzi, bardzo Was za to przepraszam, myślę, że i tak będziecie do nas zaglądać. :) Ta kolejna przerwa jest niestety z winy szkoły, jak zwykle z resztą. Tak jak większość narzeka, ja też to zrobię, bo nauki mam coraz więcej, a weekend miałam prawie cały zawalony... W tygodniu mam dyktando, klasówki, kartkówki, wierszyki do nauczenia + odrobienie wszystkich lekcji, no, ale to nie miejsce do tego, bo mogłabym na szkołę narzekać cały czas, więc przechodzę do tematu.
Mamy już kalendarzową Jesień, nową porę roku. Początek Jesieni, przełom Września i czasami Października jest dla mnie najlepszy z tej pory roku, aczkolwiek w Październiku mało jest pogodnych dni. Kolorowe liście, więcej deszczów to są chyba najbardziej znane oznaki Jesieni. Powietrze coraz zimniejsze i raczej zwykła bluzeczka na spacerek nie wystarczy. Szczerze mówiąc nie jest to moja ulubiona pora roku...
Staram się wolny czas jak najbardziej poświęcić dla Molly, dlatego mniej przesiaduję na komputerze i nie zdziwię się, jak następny post będzie za tyle samo dni... Aczkolwiek, czasami jestem takim leniem, że robię tyle rzeczy, a o psie zapominam... Poprzedni tydzień spędziliśmy po szkole na paru dość dłuższych spacerkach w parku. Postarałam się szybko załatwić szkolne sprawy i chociaż z 2 godzinki poświęcić dla Molly. Spacery nie były jakieś tam bardzo długie, bo czasu dużo nie było, a wiadomo trzeba się wyspać, aby rano wstać, ale myślę, że Młoda się wyszalała. :) Powtórzyłam z Molly podstawowe komendy, bo niektóre prościutkie triki były na prawdę wykonywane, że tak powiem na odwal, bo w wakacje się leniłyśmy no i takie są efekty.


Park w naszym mieście jest moim zdaniem idealnym miejscem na spacer z psem. Jest dużo miejsc do biegania, górki, rzeczka... Więc jak idę na spacer to często właśnie tam. Po ostatniej cieczce i po tym zaatakowaniu ją przez innego psa, bałam się Molly spuszczać, miałam do tego jakieś obawy. Ostatnio to zrobiłam i powiem szczerze, że jestem z psiaka dumna. Nie uciekała za innymi psami, nawet się mnie słuchała. Cieszę się, bo można powiedzieć, że to mamy prawie już dobrze nauczone.
Ostatnio dość dużo staram się ćwiczyć z Mollcią, a pomagają mi w tym nasze nowe przysmaki, które idealnie sprawdzają się przy sztuczkowaniu i uczeniu się. Co do właśnie sztuczkowania to podstawowe wykonywanie komend wychodzi dla Molly coraz lepiej, motywacja moim zdaniem jest o wiele lepsza. Widać, że w czasie roku szkolnego też da się coś osiągnąć! :D Czyli co, wakacje były leniwe? Na to wychodzi... Codziennie staram poświęcać na uczeniu Molly ok. (to zależy od godzin spędzonych w szkole) 10-30 minut, a w dni wakacyjne gdzie miałam całe dni wolne to, jak najbardziej mogłabym czas poświęcić dla psiaka, to ja zawsze wynajdywałam inne zajęcia, ale no cóż, może to poprawimy? Któż to wie! :)


Od paru dni Molly uczę nowych komend/sztuczek, a nauczyłam ją nowego triku, nawet nie wiem czy to nazwać trikiem, bo jest prosty, ale Molly go do końca nie umiała, oczywiście pomijam tu zabawy, jest to trik "Na plecy", nie chodzi mi tu oto, że ona wskakuje mi na plecy, tylko kładzie się na nie, inaczej można powiedzieć, że to jest sztuczka, bądź trik "Zdechły pies", ale ja wole mówić "Na plecy". Mam też dla Was krótki filmik, który link dodany jest poniżej. Motywacja jest o wiele lepsza, musimy popracować tylko nad dokładnością, bo czasami suczka się myli i tylko zależy jej na smakołyku, ale i tak jestem dumna z psiaka! Wystarczy tylko trochę, aby tego leniuszka zmotywować! Uczymy się teraz innych zarazem prostych i trudnych sztuczek. Oczywiście nie zależy mi na tym, aby umiała nie wiadomo ile, a ja miałbym się czym chwalić, tylko na tym, abyśmy coś osiągnęły i że tak powiem ,lepiej ze sobą się dogadywały. :) Uparty beagielek też coś umie! 
W poprzednim tygodniu zaniedbałam trochę dłuższe spacery, ogólnie Molly, ale nic na to nie poradzę, może będę miała jeszcze wolniejsze dni, albo chociaż weekendy...

Filmik:



Na samym początku września przyszła do nas paczuszka od sklepu Edeil. Dostaliśmy od nich podarunek, bo napisaliśmy recenzje na temat adresówki od nich. Otrzymaliśmy następną adresówkę z nadrukiem, pięknego, neonowego koloru pomarańczowego i bransoletkę z przyczepionym serduszkiem z napisem "Molly". Jest to strzał w dziesiątkę, bo właśnie taką chciałam mieć! Dziękujemy bardzo i zapraszamy do zakupów w sklepie Edeil - [Klik].


Chyba to wszystko co chciałam Wam napisać. Jeszcze raz przepraszam za tą długą przerwę, ale uwierzcie, że najzwyczajniej nie mam czasu i mam nadzieje, że nie macie mi tego za złe i czytać naszego bloga dalej będzie, a ja mam nadzieje, że zaległości na Waszych blogach uzupełnię. Mam nadzieje, że też więcej czasu będę poświęcała na spacery z Molly. 
Post jak zwykle chaotyczny, nie wiadomo o czym mowa, bo wszystko pomieszane, ale tak to jest, jak chce się przekazać parę wiadomości w jednej notce. W następnym wpisie być może zrobię recenzje jakiegoś produktu, lub napiszę przepis na ciasteczka dla psów. Trzymajcie się ciepło w te jesienne ,chłodne dni, no i żeby Wam nauka szła coraz lepiej, bo pewnie też macie o wiele mniej czasu. :)
Pozdrawiamy serdecznie i do napisania! :)


wtorek, 9 września 2014

Moja relacja z pobytu nad morzem i koniec wakacji.

Na wstępie przepraszam, że nie pisałam 2 tygodnie. Miałam napisać jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale gdy wróciłam z nad morza był już sam koniec wakacji, no i dlatego rzecz jasna - rozpoczęcie roku szkolnego, coraz więcej obowiązków i szkolnych zajęć, no cóż.... No, ale tak, jak pisałam pod koniec sierpnia wyjechałam nad morze, a dokładniej 25. Pojechałam tam z babcią, która kiedyś tam mieszkała, do miasta Świnoujście. Tak jak wspominałam w paru poprzednich notkach,nie zabrałam ze sobą Molly, z pewnych przyczyn, a m.in. przez to, że podróż pociągiem trwała ok.10-11 godzin + autobus i drugi przejazd pociągiem. Byłoby to dla niej męczące, dlatego zostawiłam ją pod dobrą opieką mojej mamy, a Mała okazje z nami pojechać na wakacje na pewno jeszcze będzie miała. :) Będę starała się w skrócie opowiedzieć mniej więcej cały pobyt w Świnoujściu, aby jeszcze zamieścić parę zdań na temat zakończonych już wakacji.
O podróży napiszę tylko trochę. Przed godziną 7 wyjechałyśmy autobusem na stacje PKP, tam zaraz miałyśmy pociąg do miejscowości Szczecin Dąbie. Podróż samym pociągiem trwała ok. 10 godzin, więc zajęcie musiałam sobie znaleźć...


Na szczęście w przedziale, gdzie miałyśmy wyznaczone miejsce na bilecie, zapoznałyśmy się z bardzo miłymi paniami. Dwie z nich (jedna była z synkiem) jechały do Gdyni, a trzecia ze swoim synkiem jechała do Sopotu. Atmosfera była miła. Jedna pani, która jechała właśnie do Sopotu była fryzjerką i uczesała mi pięknego bocznego dobierańca. Czas jakoś leciał, gorzej było, jak te panie opuściły przedział, a my musiałyśmy jechać jeszcze ok. 4 godzin. No, ale z babcią też da się coś porobić przecież i jakoś to było. :)
Później miałyśmy jeszcze 1 pociąg do Świnoujścia + ze Świnoujścia przeprawa promem i jesteśmy u boku mojego taty, który tam pracuje. No i zaraz byliśmy w naszym wynajętym pokoiku.
W skrócie podróż była męcząca i długa, ale moim zdaniem się opłacało! :D



Pierwszego dnia, czyli 26.08 we wtorek poszłyśmy z babcią pochodzić po mieście, poszłyśmy m.in. do Muzeum Rybołóstwa Morskiego i rafy koralowej, a po południu wybrałam się z tatą na śliczną promenadę w Świnoujściu. Dużo pięknych rzeczy do kupienia, idealne miejsce na spacery. Ogólnie promenada jest bardzo fajnie zrobiona, a następnie nie obeszło się bez pójścia nad morze, na piękną plaże. Widoki wprost przecudne i te czyste powietrze! ♥ Ślicznie! Co prawda nie kąpałam się, ale nogi trzeba było zanurzyć! :) Plaża zadbana, bardzo fajnie można spędzić tam dzień. Dzień zaliczony do udanych.
W środę pogoda była bardzo ładna, więc z babcią powtórzyłyśmy pójście na promenadę i morze, a po południu pojechaliśmy z tatą trochę pozwiedzać. Było pięknie! Byliśmy na takim jakby zakręcie koło morza, widoki, jak zawsze nad morzem, śliczne! Od Świnoujścia mieliśmy dosłownie może z 3-4 km. do Niemiec, więc się tam przejechaliśmy. Nie byliśmy długo, nie zachodziliśmy do sklepów, ale granice przekroczyliśmy. :) Dodam jeszcze, że w Świnoujściu jest dużo Niemców,turystów, jak i mieszkańców, tym bardziej w okresie wakacyjnym.
No i dzień również jak najbardziej udany!





W czwartek pojechałyśmy z babcią autobusem do Międzyzdroji, miałyśmy dosłownie kilka kilometrów. W Międzyzdrojach największą atrakcją jest pójście do Muzeum Figur Woskowych i to właśnie zrobiłyśmy.
Jest tam naprawdę pięknie. Figurki były zrobione z wosku, ale naprawdę wyglądały jak żywe. Byli różni aktorzy, piosenkarze, znani ludzie i postacie z bajek i filmów. Warto tam pojechać i koniecznie tam pójść, bardzo polecam! Figurki były naprawdę świetne! :) Zachwalane jest tam też promenada i Molo, tak więc się tam wybrałyśmy. Widoki z Mola są przecudne!
Spędziłyśmy tam parę godzin i nie żałuję, w końcu trzeba było korzystać!

Na zdjęciu są mężczyźni, którzy grają w karty, jeden jest 4 oki, 3 oki i w oddali 1 oki.



W piątek był dzień powrotu. Żałowałam trochę, że wracam do domu, bo było naprawdę bardzo fajnie. Podróż trwała długo, ale w samochodzie już razem z moim tatą było inaczej. :)
Podsumowując cały wyjazd, to naprawdę było udane, pogoda dopisała. Szkoda, że nie mogłam zabrać Molly, ale jeszcze pojedzie z nami i to pewnie nie raz. Świnoujście nie jest dużym miastem, ale bardzo ładnym i zadbanym, moim zdaniem warto tam pojechać i pozwiedzać. Myślałam, że ostatnie dni wakacji spędzę w domu, a spędziłam je najlepiej z całych wakacji. :)
Młoda cieszyła się naprawdę, a ja w torbie ,oprócz pamiątek i pocztówek ,miałam dla niej naturalne przysmaczki firmy Maced i kosteczki z wapniem i kurczakiem, no musiałam też sklep zoologiczny "zahaczyć". :D


No, ale mamy już wrzesień...Czas szkoły. Znów uczenie się na kartkówki, sprawdziany itd. Na większości blogów każdy narzeka, że te wakacje, jak co roku minęły tak szybko i znów mniej czasu dla psiaków. No cóż ,ja się z tym zgadzam, w końcu, kto chce wracać do szkoły...? Ale trzeba myśleć o wolniejszych dniach i dalszych planach, bo jęczenie w końcu nie pomoże :D. Mieliśmy dużo planów na wakacje. Połowa z nich  nie wyszła. Było dużo lenistwa, ale szaleństw po łące, czy działce nie zabrakło. Zaczęliśmy trenować chodzenie przy nodze, na razie na smyczy i mam nadzieje, że się nie wycofamy. Trochę treningów... Nie były one może jakieś mocno aktywne, bo w lipcu były spore upały i nie chciało nam się pracować, ale szkoła to nie koniec świata i postanawiam sobie, że we wrześniu, jak i w całym roku ,w wolnych dniach postaram się chodzić na spacery i ćwiczyć z Mollcią, ale czy coś z tego wyjdzie...? Mam nadzieje :)


Nazbierało mi się sporo zdjęć z wakacji i pobytu nad morzem, na pewno reszta pojawi się w następnej notce. Napisałam mało o Molly, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi, bo i tak u nas ostatnio nic ciekawego się nie dzieje.
No to chyba na tyle w dzisiejszej notce. Następną postaram się napisać szybko, ale to zależy od mojego wolnego czasu, dlatego za dłuższe przerwy z góry przepraszam. Trochę popisałam, aczkolwiek i tak uważam, że jest chyba więcej zdjęć niż treści. :) Ogólnie może notka trochę chaotyczna.
Na koniec wstawiam Wam zdjęcie Mollkowej mordki, aby nie było, że wszystko z nad morza.
Pozdrawiamy, no i życzymy samych sukcesów w szkole! :D  Do napisania!